Wyjazd za granicę nieodłącznie wiąże się z dwoma sformułowaniami: do widzenia oraz witaj. Żegnam się z rodziną, przyjaciółmi, kochaną sunią, z miastem w którym mieszkałam od dzieciństwa... dużo tych pożegnań. Co jakiś czas żegnam się również z mężem, szczególnie gdy decyduję się na dłuższy wyjazd do bliskich.
Te pożegnania mają w sobie jednak coś dobrego. Tym dobrem jest świadomość, że po pewnym czasie będę mogła powiedzieć witaj. I tutaj zaczyna się coś niesamowitego...
1. Czas dla przyjaciół.
Pisałam niedawno o przyjaźni tutaj: co-jest-w-zyciu-naprawde-wazne.html. Paradoksalnie, moi przyjaciele są teraz o wiele bliżej, niż byli gdy mieszkaliśmy niemal obok siebie. Teraz wszyscy mamy dla siebie czas i nagle to inne sprawy są odkładane na później... już nie my.
2. Dystans do rodzinnych niesnasek.
Wyjazd do Francji pozwolił mi nabrać dystansu do rodziny. Zaczęłam pielęgnować w sobie wewnętrzny spokój, który staram się utrzymywać niezależnie od sytuacji panującej wokół mnie. Nie analizuję słów, przestałam irytować się nadopiekuńczością mojej mamy... Przecież to wszystko jest tymczasowe.
3. Rodzina tęskni... i docenia.
Przyjeżdżając do domu staram się dzielić czas pomiędzy rodzinę, przyjaciół oraz tzw. sprawy do załatwienia. Grafik jest dosyć napięty, w związku z tym rodzina zaczęła doceniać momenty, które możemy spędzać razem. Wszyscy wiemy, że kolejna okazja pojawi się nieprędko. Nagle jest więc spokojniej, milej, jakby cieplej.
4. Szersze spojrzenie.
Pobyt w dwóch rzeczywistościach, które przeplatają się wzajemnie, pozwala mi spojrzeć na każdą z nich z dystansu. Zauważyłam, że przyzwyczajenie do pewnych spraw pozbawiło mnie adekwatnej oceny sytuacji. Coraz szybsze tempo życia, jakiemu poddawałam się będąc w Polsce powodowało, że umykały mi cenne chwile. Nie zastanawiałam się nad zmianą, płynęłam z prądem. Wyjazd do Francji wywrócił wszystko o 180 stopni, mogłam się zatrzymać... i pomyśleć. Pojawił się nowy punkt odniesienia, zupełnie nowe refleksje, świeże wnioski. Zauważyłam, że można inaczej.
5. Świeżość związku.
Tęsknota towarzyszy naszemu związkowi niemal od samego początku, nie zliczę ile pożegnań i powitań mamy już za sobą. Za każdym razem przynosiła jednak coś dobrego, umacniała nas. Za nami całe miesiące spędzone osobno. W tej chwili wystarczą dwa dni rozłąki, żebyśmy później długo cieszyli się sobą jak szaleni. Nie było łatwo, ale myślę, że to właśnie ta długa tęsknota nauczyła nas doceniać wspólnie spędzane dni.